W ubiegłym roku szydełkowałam kurczaczki. Pracochłonne, nie krochmalone.
Od spodu, łepek zabezpieczony krążkiem, aby watki nie było widać, a dól wykończony krążkiem.
Aby ładnie stały, sadzałam je na stozkach własnej produkcji. Torebeczki foliowe tez własnej produkcji
Bardzo przydałaby się zgrzewarka do folii. Może kiedyś, gdzieś upoluję.
Tu jeszcze bez opakowania, w wersji wieczornej.
Kolejnym wytworem był zajączek, tez stojący i nie krochmalony.
Ostatnią ozdoba wielkanocną był baranek, wzór podpatrzony u Fascinaty.
Ale mój robiony z kordonka. Chorągiewka własnego pomysłu.
Zdjęcie jedyne jakie posiadam, robione przez obdarowaną Elę telefonem komórkowym.
Bardzo dumna byłam z tych baranków, ale dały mi w kość. Znalazło się wiele chętnych.
Na święta jechałam do teściowej w jednym kapciu, jednym bucie. Dla teściowej i rodzinki zabrałam baranki ze sobą w częściach. Ostatnie zszywałam i wykończałam już na miejscu ufff.
W tym roku myślałam, ze będą mi darowane te wszystkie ozdóbki. Okazało się jednak, ze nie.
Cóż począć. Teraz szydełkuję na zmianę, raz jajka, raz kurczaki itd itp.